Pairing: AoixUruha/ReitaxRuki
Uruha.
Uruha.
Patrzyłem na niego. Wyglądał tak
ponętnie. Jego ruchy na scenie, seksowny głos i to jak delikatnie
zaledwie muśnięciami palców dotykał swoją gitarę. Obserwowałem
go od tylu długich lat... Kocham go jak jakiś debil, a on nic o tym
nie wie. Ach Aoi.. Pragnę Cie, ale boję się, że Cię stracę,
więc tylko na Ciebie patrzę.. Ostatnio mi to nie wystarcza! O nie!
Ja chce więcej!! Marzę o Tobie, śnisz mi się co noc, codziennie
Cię widzę. Jesteś tak blisko, a jednak tak daleko... tak bardzo za
daleko..
Koncert wydawał się trwać cala wieczność. Jego taniec.. Ledwo się powstrzymywałem aby się na niego nie rzucić. Zeszliśmy ze sceny. Szedłem za nim, nawet poza scena jego ruchy były tak ponętne. Mój kociak... Nie jeszcze nie mój.. Uruha ty idioto zrób z tym coś. Posiądź go.. Niech będzie tylko twój! Nie wiem czy potrafię...
Wchodził już do samochodu.. Miał odjechać? Nie! Błagam! Dłużej już nie wytrzymam! Proszę Cię nie odjeżdżaj! Nie zostawiaj mnie samego! Uru debilu myśl! Myśl co możesz zrobić!
- Aoi! - krzyknąłem bez zastanowienia. No i co dalej?
- Słucham Cię.-odwrócił się.
Koncert wydawał się trwać cala wieczność. Jego taniec.. Ledwo się powstrzymywałem aby się na niego nie rzucić. Zeszliśmy ze sceny. Szedłem za nim, nawet poza scena jego ruchy były tak ponętne. Mój kociak... Nie jeszcze nie mój.. Uruha ty idioto zrób z tym coś. Posiądź go.. Niech będzie tylko twój! Nie wiem czy potrafię...
Wchodził już do samochodu.. Miał odjechać? Nie! Błagam! Dłużej już nie wytrzymam! Proszę Cię nie odjeżdżaj! Nie zostawiaj mnie samego! Uru debilu myśl! Myśl co możesz zrobić!
- Aoi! - krzyknąłem bez zastanowienia. No i co dalej?
- Słucham Cię.-odwrócił się.
- Aoi... -myśl, myśl, myśl
kretynie!- Aoi... nie mam gdzie spać - co za idiotyzm! Nie
pójdzie na to prawda? - Mógłbyś mnie dzisiaj przenocować u
siebie?-poprosiłem grzecznie.
Aoi.
Yyy.. Dobra o co mu chodzi? Przecież on ma własne mieszkanie..
- Jasne. Spoko, ale co się stało? Przecież masz własne mieszkanie.- nie mogłem mu odmówić. Był moim przyjacielem.
Uruha nie odpowiedział mi. Martwiłem się. Co się kurwa dzieje? No dobrze.. I tak się teraz nie dowiem. Powie mi w odpowiednim czasie. Niech śpi u mnie. Miejsca praktycznie nie ma, ale co tam. Przynajmniej nie będę pił dzisiaj sam. Wskazałem ręką na otwarte drzwi samochodu. Wsiadł bez słowa. Był jakiś dziwny.. Cichy, smutny...? Nie był sobą. Zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik, również bez słowa.
- Dziękuje. -wyszeptał nieznacznie się uśmiechając.
- Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy przyjaciółmi tak?- również się uśmiechnąłem.
Yyy.. Dobra o co mu chodzi? Przecież on ma własne mieszkanie..
- Jasne. Spoko, ale co się stało? Przecież masz własne mieszkanie.- nie mogłem mu odmówić. Był moim przyjacielem.
Uruha nie odpowiedział mi. Martwiłem się. Co się kurwa dzieje? No dobrze.. I tak się teraz nie dowiem. Powie mi w odpowiednim czasie. Niech śpi u mnie. Miejsca praktycznie nie ma, ale co tam. Przynajmniej nie będę pił dzisiaj sam. Wskazałem ręką na otwarte drzwi samochodu. Wsiadł bez słowa. Był jakiś dziwny.. Cichy, smutny...? Nie był sobą. Zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik, również bez słowa.
- Dziękuje. -wyszeptał nieznacznie się uśmiechając.
- Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy przyjaciółmi tak?- również się uśmiechnąłem.
Uruha.
Przyjaciółmi? Jakimi przyjaciółmi? Facet kocham Cię i pragnę do tego stopnia, że nie potrafię się już dłużej powstrzymywać! Nawet wpierdoliłem Ci się do domu i chcę u Ciebie spać. Czy to obsesja? Nie wiem... Mam za to pewność, że dłużej już tak nie mogę. Nie zniosę tego! Oh dlaczego los mi zesłał takie chwile w których nie mam pojęcia jak się zachować, co zrobić abyś był tylko mój!
Przyjaciółmi? Jakimi przyjaciółmi? Facet kocham Cię i pragnę do tego stopnia, że nie potrafię się już dłużej powstrzymywać! Nawet wpierdoliłem Ci się do domu i chcę u Ciebie spać. Czy to obsesja? Nie wiem... Mam za to pewność, że dłużej już tak nie mogę. Nie zniosę tego! Oh dlaczego los mi zesłał takie chwile w których nie mam pojęcia jak się zachować, co zrobić abyś był tylko mój!
Dojechaliśmy. Weszliśmy do jego
mieszkania. Przytulne nie powiem. Ściany miał w ciepłych żółtych
odcieniach. Naprawdę ładnie. Zaprowadził mnie do salonu. Usiadłem
na czarnej skórzanej sofie.
- Chcesz coś do picia?- spytał z
tym swoim rozbrajającym uśmieszkiem na twarzy.
- Sok poproszę. - wymusiłem uśmiech. Było mi cholernie ciężko pozbierać myśli. Co teraz zrobię.. Ehh no dobra pójdę na żywioł. Raz się żyje.
Aoi wyszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma szklankami pełnymi pomarańczowego płynu. Usiadł na oparciu i wlepił we mnie swoje piękne czekoladowe oczka.
- Coś Cie gnębi? - zapytał z takim zmartwieniem, że aż mi się go przykro zrobiło.
Co dalej mam powiedzieć? Kurcze nic nie przygotowałem. Powiem to w przenośni. Tak, może mnie pocieszy? Sama jego obecność daje mi wsparcie.. ale i peszy. Boję się. Tak straszliwie się boję, że pogorszę taki stan rzeczy, jaki jest teraz.
- Mam straszny problem... Ostatnio coraz bardziej daje mi się we znaki.- mój ukochany posmutniał. Nie! Kotku błagam! Nie smuć się! Nie mogę na to patrzeć! - Wiesz ten problem.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć...ehh- nie mogłem tego z siebie wydusić. Za bardzo balem się jego reakcji. Aoi patrzył na mnie uważnie. Czułem, że chce mi pomóc. Chłonął każde moje słowo. - Bo wiesz.. kocham innego mężczyznę miłością nieodwzajemnioną.
- Eee.. Nigdy mi nie mówiłeś ze interesują Cie faceci. Mogę Ci jakoś pomoc w tej sytuacji? - był taki opiekuńczy.. Jak mu to do cholery powiedzieć..
- Właśnie sam nie wiem... W końcu ty jesteś hetero wiec nigdy nie byleś w takiej sytuacji...- zapomniałem ze on kocha cycki... Fuck, Uruha ty deklu!
- Oh.. Dużo o mnie nie wiesz, choć znamy się już tak długo.. Tak na prawdę jestem biseksualny. Uważam, że miłość może zaistnieć pomiędzy ludźmi niezależnie od ich płci. Co prawda nie byłem jeszcze z facetem, ale także i oni mnie jarają. Tylko siedź cicho, bo jak Ruki się dowie to nie ucieknę przed molestowaniem.-uśmiechnął się. Zrobił z tego żart? Nie on po prostu umie świetnie rozładować atmosferę. Genialny człowiek.
- Skoro tak... Wiesz. Znam tego faceta już od dobrych paru lat. Dobrze się rozumiemy i w ogóle..ale boje się powiedzieć mu o tym co naprawdę do niego czuje. Nie wiem jak zareaguje. Rozumiesz mnie prawda? - mówiłem tak cicho ze balem się ze mnie nie usłyszy. Głos strasznie mi się łamał. Bylem zdenerwowany...mało powiedziane, bylem chodzącym kłębkiem nerwów.
- Rozumiem Cie doskonale. Myślę ze powinieneś z nim szczerze porozmawiać. Raz kozie śmierć. Jeśli Cie odrzuci to będzie oznaczać ze nie był wart twoich uczuć..- Aoi obyś nie żałował tego co powiedziałeś. Zrobię tak jak mówił. Zbliżyłem się do niego i z prawie zapłakanymi oczyma spojrzałem na jego twarz. Cały się dygotałem. Bałem się, ale wiedziałem, że już dłużej nie dam rady.
- Aoi.. nie miej mi tego za złe.. Aoi.. - zacząłem płakać, jakie to żałosne - Aoi ja Cię kocham! - rozryczałem się na dobre. Nie wytrzymałem. Wszystkie te emocje skumulowały się i wybuchły...Podniosłem ton łamanego głosu. - Aoi ja.. ja... zawsze Cię kochałem i ja Cię tak strasznie pragnę, ze już nie wytrzymuję... błagam zrób teraz co chcesz.. jestem już Twój.
- Sok poproszę. - wymusiłem uśmiech. Było mi cholernie ciężko pozbierać myśli. Co teraz zrobię.. Ehh no dobra pójdę na żywioł. Raz się żyje.
Aoi wyszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma szklankami pełnymi pomarańczowego płynu. Usiadł na oparciu i wlepił we mnie swoje piękne czekoladowe oczka.
- Coś Cie gnębi? - zapytał z takim zmartwieniem, że aż mi się go przykro zrobiło.
Co dalej mam powiedzieć? Kurcze nic nie przygotowałem. Powiem to w przenośni. Tak, może mnie pocieszy? Sama jego obecność daje mi wsparcie.. ale i peszy. Boję się. Tak straszliwie się boję, że pogorszę taki stan rzeczy, jaki jest teraz.
- Mam straszny problem... Ostatnio coraz bardziej daje mi się we znaki.- mój ukochany posmutniał. Nie! Kotku błagam! Nie smuć się! Nie mogę na to patrzeć! - Wiesz ten problem.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć...ehh- nie mogłem tego z siebie wydusić. Za bardzo balem się jego reakcji. Aoi patrzył na mnie uważnie. Czułem, że chce mi pomóc. Chłonął każde moje słowo. - Bo wiesz.. kocham innego mężczyznę miłością nieodwzajemnioną.
- Eee.. Nigdy mi nie mówiłeś ze interesują Cie faceci. Mogę Ci jakoś pomoc w tej sytuacji? - był taki opiekuńczy.. Jak mu to do cholery powiedzieć..
- Właśnie sam nie wiem... W końcu ty jesteś hetero wiec nigdy nie byleś w takiej sytuacji...- zapomniałem ze on kocha cycki... Fuck, Uruha ty deklu!
- Oh.. Dużo o mnie nie wiesz, choć znamy się już tak długo.. Tak na prawdę jestem biseksualny. Uważam, że miłość może zaistnieć pomiędzy ludźmi niezależnie od ich płci. Co prawda nie byłem jeszcze z facetem, ale także i oni mnie jarają. Tylko siedź cicho, bo jak Ruki się dowie to nie ucieknę przed molestowaniem.-uśmiechnął się. Zrobił z tego żart? Nie on po prostu umie świetnie rozładować atmosferę. Genialny człowiek.
- Skoro tak... Wiesz. Znam tego faceta już od dobrych paru lat. Dobrze się rozumiemy i w ogóle..ale boje się powiedzieć mu o tym co naprawdę do niego czuje. Nie wiem jak zareaguje. Rozumiesz mnie prawda? - mówiłem tak cicho ze balem się ze mnie nie usłyszy. Głos strasznie mi się łamał. Bylem zdenerwowany...mało powiedziane, bylem chodzącym kłębkiem nerwów.
- Rozumiem Cie doskonale. Myślę ze powinieneś z nim szczerze porozmawiać. Raz kozie śmierć. Jeśli Cie odrzuci to będzie oznaczać ze nie był wart twoich uczuć..- Aoi obyś nie żałował tego co powiedziałeś. Zrobię tak jak mówił. Zbliżyłem się do niego i z prawie zapłakanymi oczyma spojrzałem na jego twarz. Cały się dygotałem. Bałem się, ale wiedziałem, że już dłużej nie dam rady.
- Aoi.. nie miej mi tego za złe.. Aoi.. - zacząłem płakać, jakie to żałosne - Aoi ja Cię kocham! - rozryczałem się na dobre. Nie wytrzymałem. Wszystkie te emocje skumulowały się i wybuchły...Podniosłem ton łamanego głosu. - Aoi ja.. ja... zawsze Cię kochałem i ja Cię tak strasznie pragnę, ze już nie wytrzymuję... błagam zrób teraz co chcesz.. jestem już Twój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz