Ruki.
Już zbliżał się
wieczór. Chłopaki powoli rozchodzili się do swoich mieszkań,
jednak ja zostałem w domu. Wyjechaliśmy wszyscy na moja działkę
nieopodal miasta. Potrzebowaliśmy tego. Skomponowaliśmy parę
piosenek, łącznie siedzieliśmy tu chyba z tydzień. Ja chciałem
zostać jeszcze chwilkę, on też mnie o to prosił.
Siedzieliśmy w salonie pod kominkiem. Reita brzdąkał coś na basie, ja siedziałem i myślałem. Myślałem o całym dzisiejszym dniu, o Reicie i o reszcie chłopaków. Zastanawiałem się dlaczego Reita chciał żebym jeszcze chwile został, w końcu było już ciemno a my siedzieliśmy na tym odludziu. Zaczął padać śnieg. Wreszcie Reita odezwał się.
-Prosiłem Cię żebyś został bo chciałem z Tobą porozmawiać..- powiedział tajemniczo, a ja spojrzałem na niego badawczym wzrokiem.
Byłem zmęczony. Tydzień z tymi debilami dał mi się we znaki. Położyłem się na podłodze i poprosiłem, aby powiedział o co mu chodzi. Już od dawna dziwnie się zachowywał, jednak nie miałem czasu poruszyć z nim tego tematu. Nadarzyła się okazja. Czekałem, żeby mi wszystko powoli wytłumaczył.
Reita.
Położył się. Był taki piękny i bezbronny. Przez głowę przeszło mi parę ciekawych myśli. Czeka na mój ruch, tak? No dobrze..
Siedzieliśmy w salonie pod kominkiem. Reita brzdąkał coś na basie, ja siedziałem i myślałem. Myślałem o całym dzisiejszym dniu, o Reicie i o reszcie chłopaków. Zastanawiałem się dlaczego Reita chciał żebym jeszcze chwile został, w końcu było już ciemno a my siedzieliśmy na tym odludziu. Zaczął padać śnieg. Wreszcie Reita odezwał się.
-Prosiłem Cię żebyś został bo chciałem z Tobą porozmawiać..- powiedział tajemniczo, a ja spojrzałem na niego badawczym wzrokiem.
Byłem zmęczony. Tydzień z tymi debilami dał mi się we znaki. Położyłem się na podłodze i poprosiłem, aby powiedział o co mu chodzi. Już od dawna dziwnie się zachowywał, jednak nie miałem czasu poruszyć z nim tego tematu. Nadarzyła się okazja. Czekałem, żeby mi wszystko powoli wytłumaczył.
Reita.
Położył się. Był taki piękny i bezbronny. Przez głowę przeszło mi parę ciekawych myśli. Czeka na mój ruch, tak? No dobrze..
-Wiesz.. Po tym tygodniu z
Tobą.. Ee.. Nie wiem jak Ci to powiedzieć.. Pewnie uznasz mnie za
idiotę..- jak mam mu to powiedzieć? Przecież jak się dowie co do
niego czuję wyśmieje mnie i zmieni swoje podejście do mnie..
Zebrałem się w sobie. Nachyliłem się nad jego piękna twarzą i
wyszeptałem do ucha. - Kocham cię..
Ruki.
Tego się nie spodziewałem! Mężczyzna, który pociąga mnie już od dobrych paru lat, którego głos i ruchy przyprawiają mnie o dreszcze - tak on! Jego cudowne wargi zbliżyły się do mojego ucha i wyszeptały słodkie słowa: kocham Cię.
Nie było to zgrabne czy romantyczne.. ale szczere. Gwałtownie wstałem lekko tłukąc przy tym swój nos o głowę Akiry, ale to przecież nie było istotne..
- Co... co powiedziałeś?
W moich oczach zaszkliły się łzy szczęścia... Zaraz się na niego rzucę. Ruki... zboczony popierdoleńcu wytrzymaj jeszcze chwilkę!
- Kocham Cię - wyszeptał tym razem z lekką niepewnością w głosie. Patrzyłem na niego. Jego oczy... Ahh te iskierki szczęścia. Miał lekko uchylone wargi. Skorzystałem z tego i przyssałem się do jego dolnej wargi. Był lekko zdezorientowany, ale już po chwili zamknął oczy i zaczął oddawać się tej przyjemności.
Nie potrafiłem się opanować, więc ten pocałunek trwał trochę dłużej niż miałem go w zamiarze.
- Kretynie mój.. nawet nie wiesz ile na to czekałem! Ile czekałem na ciebie! Żyję, bo ty tu jesteś! Oddycham tylko dla Ciebie! Każda próba, każdy koncert.. .wszystko dla Ciebie... Ja Ciebie też kocham.. już od dawna.
Akira wstał i wyszedł do kuchni. Wtf? Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelka wina w ręce.
- Musimy to opić! - znów usiadł i lekko musną moje wargi.
- Kotku... przecież wiesz jaką mam słabą banię.. zaraz będę pijany i jeszcze zrobię coś głupiego...
- A myślisz, że na co ja czekam? *evil laught*
Złapał mnie w pasie i liznął po szyi. Podnieciło mnie to.
Wino poszło chwilowo w odstawkę. Mój kociak zaczął mnie całować i gryźć po szyi, zrobił mi nawet malinkę. Zjeżdżał ze swoimi pocałunkami coraz niżej. Mhhh już on wie czego ja chce..
Zabrałem się za jego koszulę.. miętoliłem ją rękoma... aż zauważył to mój partner i rzekł:
- No misiek! Na co czekasz? Ściągaj ją ze mnie...
Troszkę mnie to zszokowało, ale chwilkę później mój Akira siedział przede mną bez górnej części garderoby. Położyłem rękę na jego torsie. Uśmiechnął się, a ja zacząłem go namiętnie lizać, tak, że Reita aż jęknął. Ustami zszedłem do jego rozporka. Rozpiąłem go zębami i ściągnąłem z niego spodnie. Kochanek nie został mi dłużny i też zaczął mnie rozbierać.
Reita.
Moje niewyżyte Maleństwo. Ile ja na to czekałem.. Siedziałem na nim w samych bokserkach. Zacząłem się o niego ocierać, co najwyraźniej podobało mu się, bo w jego bieliźnie robiło się coraz mniej miejsca. Położyłem go na podłodze.. Szybko i sprawnie zdjąłem z niego większą część jego garderoby.
- No kochanie.. teraz jesteśmy kwita! Obydwaj w bieliźnie!
- Chyba nie chcesz na tym przystanąć?
Spojrzał na mnie wzrokiem: skarbie zgwałć mnie. Nie mogłem mu odmówić! Zbliżyłem się do jego ust, a po upojnym pocałunku zacząłem zjeżdżać dalej.. niżej.. zacząłem się bawić jego sutkami i złapałem go za pośladki. Krzyknął. To był cudowny dźwięk dla moich uszu.
Złapałem zębami za gumkę od jego bokserek. Pociągnąłem ją mocno powodując jej zerwanie.
- Ojej. Gumka pękła.. - powiedziałem i uśmiechnąłem się figlarnie.
- Ej popsułeś moje ulubione gacie! Jak mogłeś?!- udawał ze się obraził. Chyba wiem jak go ładnie przeprosić.. Zbliżyłem się do jego ucha.. Lizałem je, ssałem i gryzłem, bawiąc się w tym samym czasie rękami w jego bieliźnie.
- Oh.. przepraszam.. - szeptałem mu do ucha - ale na prawdę ciężko mi się przy Tobie powstrzymać! W zamian możesz mi zrobić to samo! Chodź kotku.. czekam!
Delikatnie liznąłem go po twarzy, aby wdzięczyć moje dzieło głębokim pocałunkiem.
Tego się nie spodziewałem! Mężczyzna, który pociąga mnie już od dobrych paru lat, którego głos i ruchy przyprawiają mnie o dreszcze - tak on! Jego cudowne wargi zbliżyły się do mojego ucha i wyszeptały słodkie słowa: kocham Cię.
Nie było to zgrabne czy romantyczne.. ale szczere. Gwałtownie wstałem lekko tłukąc przy tym swój nos o głowę Akiry, ale to przecież nie było istotne..
- Co... co powiedziałeś?
W moich oczach zaszkliły się łzy szczęścia... Zaraz się na niego rzucę. Ruki... zboczony popierdoleńcu wytrzymaj jeszcze chwilkę!
- Kocham Cię - wyszeptał tym razem z lekką niepewnością w głosie. Patrzyłem na niego. Jego oczy... Ahh te iskierki szczęścia. Miał lekko uchylone wargi. Skorzystałem z tego i przyssałem się do jego dolnej wargi. Był lekko zdezorientowany, ale już po chwili zamknął oczy i zaczął oddawać się tej przyjemności.
Nie potrafiłem się opanować, więc ten pocałunek trwał trochę dłużej niż miałem go w zamiarze.
- Kretynie mój.. nawet nie wiesz ile na to czekałem! Ile czekałem na ciebie! Żyję, bo ty tu jesteś! Oddycham tylko dla Ciebie! Każda próba, każdy koncert.. .wszystko dla Ciebie... Ja Ciebie też kocham.. już od dawna.
Akira wstał i wyszedł do kuchni. Wtf? Po chwili wrócił z dwoma kieliszkami i butelka wina w ręce.
- Musimy to opić! - znów usiadł i lekko musną moje wargi.
- Kotku... przecież wiesz jaką mam słabą banię.. zaraz będę pijany i jeszcze zrobię coś głupiego...
- A myślisz, że na co ja czekam? *evil laught*
Złapał mnie w pasie i liznął po szyi. Podnieciło mnie to.
Wino poszło chwilowo w odstawkę. Mój kociak zaczął mnie całować i gryźć po szyi, zrobił mi nawet malinkę. Zjeżdżał ze swoimi pocałunkami coraz niżej. Mhhh już on wie czego ja chce..
Zabrałem się za jego koszulę.. miętoliłem ją rękoma... aż zauważył to mój partner i rzekł:
- No misiek! Na co czekasz? Ściągaj ją ze mnie...
Troszkę mnie to zszokowało, ale chwilkę później mój Akira siedział przede mną bez górnej części garderoby. Położyłem rękę na jego torsie. Uśmiechnął się, a ja zacząłem go namiętnie lizać, tak, że Reita aż jęknął. Ustami zszedłem do jego rozporka. Rozpiąłem go zębami i ściągnąłem z niego spodnie. Kochanek nie został mi dłużny i też zaczął mnie rozbierać.
Reita.
Moje niewyżyte Maleństwo. Ile ja na to czekałem.. Siedziałem na nim w samych bokserkach. Zacząłem się o niego ocierać, co najwyraźniej podobało mu się, bo w jego bieliźnie robiło się coraz mniej miejsca. Położyłem go na podłodze.. Szybko i sprawnie zdjąłem z niego większą część jego garderoby.
- No kochanie.. teraz jesteśmy kwita! Obydwaj w bieliźnie!
- Chyba nie chcesz na tym przystanąć?
Spojrzał na mnie wzrokiem: skarbie zgwałć mnie. Nie mogłem mu odmówić! Zbliżyłem się do jego ust, a po upojnym pocałunku zacząłem zjeżdżać dalej.. niżej.. zacząłem się bawić jego sutkami i złapałem go za pośladki. Krzyknął. To był cudowny dźwięk dla moich uszu.
Złapałem zębami za gumkę od jego bokserek. Pociągnąłem ją mocno powodując jej zerwanie.
- Ojej. Gumka pękła.. - powiedziałem i uśmiechnąłem się figlarnie.
- Ej popsułeś moje ulubione gacie! Jak mogłeś?!- udawał ze się obraził. Chyba wiem jak go ładnie przeprosić.. Zbliżyłem się do jego ucha.. Lizałem je, ssałem i gryzłem, bawiąc się w tym samym czasie rękami w jego bieliźnie.
- Oh.. przepraszam.. - szeptałem mu do ucha - ale na prawdę ciężko mi się przy Tobie powstrzymać! W zamian możesz mi zrobić to samo! Chodź kotku.. czekam!
Delikatnie liznąłem go po twarzy, aby wdzięczyć moje dzieło głębokim pocałunkiem.
Ruki.
No super moje ulubione gatki w jednorożce poszły się jebać... Ale Reicie mogę to wybaczyć. W końcu był moim kociakiem. Pocałowałem go namiętnie. Miał takie słodkie i cieple wargi.. Mogłem tak trwać w nieskończoność. Niestety po chwili zabrakło nam powietrza, więc musieliśmy się od siebie odkleić. Leżałem pod nim. Zacząłem się wiercić. Ta sytuacja już mnie zaczęła nudzić.
- Kotku pobawmy się! -szepnąłem mu na ucho po chwili gryząc go w nie.
Bez zbędnych ceregieli zerwałem siłą z niego bokserki... On chyba tylko na to czekał... Zobaczyłem to po jego ruchach.. Był znacznie bardziej rozbudzony.. dobierał się do mnie i wyraźnie go to nakręcało...
- Akira! Błagam! Jesteś taki kuszący.. Nie wytrzymam dłużej! Czemu nic nie mówisz! Reita błagam Cię wejdź we mnie!
- Ojej Misiaczku.. Aż tak się nakręciłeś... Trzeba Cię chyba ochłodzić, bo zaraz zamienisz się miejscami i będę mieć problem!
Uśmiechnął się złowieszczo... Uwielbiam ten wyraz jego twarzy...
No super moje ulubione gatki w jednorożce poszły się jebać... Ale Reicie mogę to wybaczyć. W końcu był moim kociakiem. Pocałowałem go namiętnie. Miał takie słodkie i cieple wargi.. Mogłem tak trwać w nieskończoność. Niestety po chwili zabrakło nam powietrza, więc musieliśmy się od siebie odkleić. Leżałem pod nim. Zacząłem się wiercić. Ta sytuacja już mnie zaczęła nudzić.
- Kotku pobawmy się! -szepnąłem mu na ucho po chwili gryząc go w nie.
Bez zbędnych ceregieli zerwałem siłą z niego bokserki... On chyba tylko na to czekał... Zobaczyłem to po jego ruchach.. Był znacznie bardziej rozbudzony.. dobierał się do mnie i wyraźnie go to nakręcało...
- Akira! Błagam! Jesteś taki kuszący.. Nie wytrzymam dłużej! Czemu nic nie mówisz! Reita błagam Cię wejdź we mnie!
- Ojej Misiaczku.. Aż tak się nakręciłeś... Trzeba Cię chyba ochłodzić, bo zaraz zamienisz się miejscami i będę mieć problem!
Uśmiechnął się złowieszczo... Uwielbiam ten wyraz jego twarzy...
Reita.
Podstawiłem mu pod jego śliczny nosek trzy palce. Oblizał je grzecznie. No to teraz zaczynamy zabawę. Wszedłem w niego jednym palcem. Skrzywił się z bólu ale po jego minie wnioskowałem ze mam kończyć co zacząłem. Odczekałem chwile i dodałem drugi palec następnie trzeci. Na jego twarzy malowała się nutka przyjemności. Kiedy wiedziałem że jest już odpowiednio przygotowany wyjąłem palce i zastąpiłem je członkiem. Wiedziałem ze jeśli się nie odwróci będzie go bardziej bolało, ale wiedziałem też, że Ruki jest na tyle uparty, że tego nie zrobi, wiec przeszedłem do głównej atrakcji tego wieczoru.
- Ach... Koteczku... Masz na prawdę niezły sprzęt.... Ummmmm...
Cały drżał... Po jego klatce piersiowej spływały niewielkie stróżki potu, które zaraz zlizywałem... Obydwaj dochodziliśmy nie szczędząc sobie krzyków czy pochlebstw. Zacząłem się w nim coraz bardziej ruszać. Ruki jęczał. Ugryzł mnie nawet w ramię, prosząc bym kontynuował. W końcu nie wytrzymał i zostałem zabrudzony białym płynem..
- Ojej... Wyskoczyło.. przepraszam.. już usuwam...
Spojrzałem na niego. Ten erotyczny wzrok jeszcze bardziej mnie nakręcił.. Podczas, gdy on całując mnie w tors usuwał ślady swojego wybryku, ja zabrudziłem go od środka.. Po podłodze spłynęły dwa strumyki naszego nasienia które się wymieszały.
Obaj opadliśmy na podłogę. Ruki położył się na moim brzuchu i zaczął bawić się moim 'sprzętem'.
- Niewyżyte Maleństwo.. -uśmiechnąłem się a on spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami, jak dziecko proszące mamę o jeszcze jednego cukierka.- No dobra..- wywróciłem oczami. Pocałował mnie czule a potem siadł na mnie okrakiem.
- Teraz ja będę seme! - krzyknął, a ja zacząłem się z niego śmiać.
- Seme nie oznacza, że będziesz na górze... Ale jak chcesz to dawaj...
- Ojej.. zdziwisz się co chcę zrobić!
Powoli nabił się na mojego członka. Jemu też wyraźnie to się podobało, gdyż dostał znacznej erekcji.
- Maleństwo! Czy tego nie za wiele?! Jutro Cię będę musiał nosić wszędzie!
Podstawiłem mu pod jego śliczny nosek trzy palce. Oblizał je grzecznie. No to teraz zaczynamy zabawę. Wszedłem w niego jednym palcem. Skrzywił się z bólu ale po jego minie wnioskowałem ze mam kończyć co zacząłem. Odczekałem chwile i dodałem drugi palec następnie trzeci. Na jego twarzy malowała się nutka przyjemności. Kiedy wiedziałem że jest już odpowiednio przygotowany wyjąłem palce i zastąpiłem je członkiem. Wiedziałem ze jeśli się nie odwróci będzie go bardziej bolało, ale wiedziałem też, że Ruki jest na tyle uparty, że tego nie zrobi, wiec przeszedłem do głównej atrakcji tego wieczoru.
- Ach... Koteczku... Masz na prawdę niezły sprzęt.... Ummmmm...
Cały drżał... Po jego klatce piersiowej spływały niewielkie stróżki potu, które zaraz zlizywałem... Obydwaj dochodziliśmy nie szczędząc sobie krzyków czy pochlebstw. Zacząłem się w nim coraz bardziej ruszać. Ruki jęczał. Ugryzł mnie nawet w ramię, prosząc bym kontynuował. W końcu nie wytrzymał i zostałem zabrudzony białym płynem..
- Ojej... Wyskoczyło.. przepraszam.. już usuwam...
Spojrzałem na niego. Ten erotyczny wzrok jeszcze bardziej mnie nakręcił.. Podczas, gdy on całując mnie w tors usuwał ślady swojego wybryku, ja zabrudziłem go od środka.. Po podłodze spłynęły dwa strumyki naszego nasienia które się wymieszały.
Obaj opadliśmy na podłogę. Ruki położył się na moim brzuchu i zaczął bawić się moim 'sprzętem'.
- Niewyżyte Maleństwo.. -uśmiechnąłem się a on spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami, jak dziecko proszące mamę o jeszcze jednego cukierka.- No dobra..- wywróciłem oczami. Pocałował mnie czule a potem siadł na mnie okrakiem.
- Teraz ja będę seme! - krzyknął, a ja zacząłem się z niego śmiać.
- Seme nie oznacza, że będziesz na górze... Ale jak chcesz to dawaj...
- Ojej.. zdziwisz się co chcę zrobić!
Powoli nabił się na mojego członka. Jemu też wyraźnie to się podobało, gdyż dostał znacznej erekcji.
- Maleństwo! Czy tego nie za wiele?! Jutro Cię będę musiał nosić wszędzie!
Ruki.
Chciałem go czuć w sobie. Był taki gorący.. Mhhh. Boże jak ja go kocham!
- Byleś cudowny! - krzyknąłem dochodząc po raz drugi. Chciałem zatrzymać czas. Świat kręcił się dzisiaj tylko wokół nas dwóch, było tak magicznie.
- Kochanie leżymy na podłodze, jest już grubo po północy, a w kominku dopalił się ostatni klocek drewna.. Chodź wezmę Cię na górę! - powiedział to tak opiekuńczo. Czułem się przy nim bezpieczny jak nigdy.
- Ale, ale.. wtedy nie będziemy się już bawić, prawda?
- A co wciąż Ci mało?
- Ciebie nigdy za wiele... - złapałem go za pośladki i poczochrałem już mocno nadwyrężoną fryzurę. Wziął mnie na ręce niczym pannę młoda i zniknęliśmy w ciemnościach na pięterku.
Chciałem go czuć w sobie. Był taki gorący.. Mhhh. Boże jak ja go kocham!
- Byleś cudowny! - krzyknąłem dochodząc po raz drugi. Chciałem zatrzymać czas. Świat kręcił się dzisiaj tylko wokół nas dwóch, było tak magicznie.
- Kochanie leżymy na podłodze, jest już grubo po północy, a w kominku dopalił się ostatni klocek drewna.. Chodź wezmę Cię na górę! - powiedział to tak opiekuńczo. Czułem się przy nim bezpieczny jak nigdy.
- Ale, ale.. wtedy nie będziemy się już bawić, prawda?
- A co wciąż Ci mało?
- Ciebie nigdy za wiele... - złapałem go za pośladki i poczochrałem już mocno nadwyrężoną fryzurę. Wziął mnie na ręce niczym pannę młoda i zniknęliśmy w ciemnościach na pięterku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz