Kai.
Otrzymałem niepokojący telefon. Wystarczający impuls, aby zmartwił mnie na parę najbliższych godzin. Dowiedziałem się, że z Reitą jest jakiś problem, że pokłócił się z Rukim i ogólnie to jest jakaś nieprzyjemna sytuacja.
Czekałem na chłopaków. Mieli się zaraz zjawić. Całe szczęście moje mieszkanie jest schludne i zawsze posprzątane, a ja mam nawyk wstawania rano, o ile jest to możliwe.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Zaprosiłem kumpli do siebie i poczęstowałem ich drobnym śniadaniem.
Ruki od razu opowiedział mi co zaszło. Bylem zdziwiony. To zachowanie było zupełnie nie podobne do Reity. Zawsze odnosił się do Rukiego z szacunkiem, a zespół był dla niego świętością, a teraz? Coś się musiało wczoraj stać. Tylko co?
- Trzeba pogadać z Reita. Nie widzę innego wyjścia. - Ruki spojrzał na mnie ze strachem w oczach.- Wiem że on Cię zranił, ale tylko rozmowa jest w stanie coś tutaj zmienić.- podszedłem do niego i pogłaskałem po głowie.
Było widać ze jest mu ciężko. Nie dziwie się. Sam pewnie tez bym się załamał.
- To ja pójdę z Tobą.- powiedział Aoi. On był dla nas wszystkich jak starszy brat. Ja natomiast czułem się jak mamusia.. Jak trzeba to pociesze, obronie albo opieprze. W końcu jestem liderem i ich przyjacielem muszę im pomagać.
- Spoko. To my zaraz wrodzimy.- spojrzałem na Uruhe i Maleństwo.- Poradzicie sobie, prawda?- kiwnęli głowami. Wyszliśmy.
Otrzymałem niepokojący telefon. Wystarczający impuls, aby zmartwił mnie na parę najbliższych godzin. Dowiedziałem się, że z Reitą jest jakiś problem, że pokłócił się z Rukim i ogólnie to jest jakaś nieprzyjemna sytuacja.
Czekałem na chłopaków. Mieli się zaraz zjawić. Całe szczęście moje mieszkanie jest schludne i zawsze posprzątane, a ja mam nawyk wstawania rano, o ile jest to możliwe.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Zaprosiłem kumpli do siebie i poczęstowałem ich drobnym śniadaniem.
Ruki od razu opowiedział mi co zaszło. Bylem zdziwiony. To zachowanie było zupełnie nie podobne do Reity. Zawsze odnosił się do Rukiego z szacunkiem, a zespół był dla niego świętością, a teraz? Coś się musiało wczoraj stać. Tylko co?
- Trzeba pogadać z Reita. Nie widzę innego wyjścia. - Ruki spojrzał na mnie ze strachem w oczach.- Wiem że on Cię zranił, ale tylko rozmowa jest w stanie coś tutaj zmienić.- podszedłem do niego i pogłaskałem po głowie.
Było widać ze jest mu ciężko. Nie dziwie się. Sam pewnie tez bym się załamał.
- To ja pójdę z Tobą.- powiedział Aoi. On był dla nas wszystkich jak starszy brat. Ja natomiast czułem się jak mamusia.. Jak trzeba to pociesze, obronie albo opieprze. W końcu jestem liderem i ich przyjacielem muszę im pomagać.
- Spoko. To my zaraz wrodzimy.- spojrzałem na Uruhe i Maleństwo.- Poradzicie sobie, prawda?- kiwnęli głowami. Wyszliśmy.
Ruki.
Uspokoiłem się. Przepełniła mnie wielka nadzieja, że chłopaki dadzą radę i dogadają się z Akirą, że wszystko jak za magicznym dotknięciem różdżki zmieni się i będzie tak jak dawniej. Nadzieja matką głupich? I co z tego! Nie obchodzi mnie to! Prawdę mówiąc to strasznie tęsknię. Jestem w stanie zapomnieć mu wszystko, byle tylko mnie przytulił i powiedział, że nadal mnie tak mocno kocha. Potrzebowałem tego jak nigdy wcześniej.
Uspokoiłem się. Przepełniła mnie wielka nadzieja, że chłopaki dadzą radę i dogadają się z Akirą, że wszystko jak za magicznym dotknięciem różdżki zmieni się i będzie tak jak dawniej. Nadzieja matką głupich? I co z tego! Nie obchodzi mnie to! Prawdę mówiąc to strasznie tęsknię. Jestem w stanie zapomnieć mu wszystko, byle tylko mnie przytulił i powiedział, że nadal mnie tak mocno kocha. Potrzebowałem tego jak nigdy wcześniej.
Parę godzin później...
Do pokoju wrócił Kai, za nim szedł ze skuloną głową Reita, a z tyłu wlókł się Aoi.. Boję się. On tu jest! Błagam niech ta cisza nie ciągnie się zbyt długo.
Uruha zobaczył moje zdenerwowanie. Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się szepcąc, że wszystko będzie dobrze. To było wsparcie, z którego wartości nie zdawałem sobie sprawy.
- Reita, co chciałeś powiedzieć Rukiemu..? - walna go w ramie Kai.
- Przepraszam...- powiedział z wielkim trudem. Po jego minie zbitego psa wnioskowałem, ze były to szczere słowa.
- A za co go przepraszasz..?- znów go klepnął, tym razem delikatniej.
- Za wszystko.. - spojrzał mi w oczy- za to ze kazałem Ci się wynosić.. I za to jak Cie potraktowałem. Ruki, kochanie przepraszam!- rzucił mi się w ramiona a ja otworzyłem szeroko oczy.-Wróć do mnie skarbie.. Proszę. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Przepraszam..- był taki uroczy. Nie mogłem mu się oprzeć..ale najpierw chce znać odpowiedz.
-Wrócę, ale powiedz mi co się wczoraj stało? Dlaczego się tak zachowałeś? - musiałem się dowiedzieć.
Do pokoju wrócił Kai, za nim szedł ze skuloną głową Reita, a z tyłu wlókł się Aoi.. Boję się. On tu jest! Błagam niech ta cisza nie ciągnie się zbyt długo.
Uruha zobaczył moje zdenerwowanie. Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się szepcąc, że wszystko będzie dobrze. To było wsparcie, z którego wartości nie zdawałem sobie sprawy.
- Reita, co chciałeś powiedzieć Rukiemu..? - walna go w ramie Kai.
- Przepraszam...- powiedział z wielkim trudem. Po jego minie zbitego psa wnioskowałem, ze były to szczere słowa.
- A za co go przepraszasz..?- znów go klepnął, tym razem delikatniej.
- Za wszystko.. - spojrzał mi w oczy- za to ze kazałem Ci się wynosić.. I za to jak Cie potraktowałem. Ruki, kochanie przepraszam!- rzucił mi się w ramiona a ja otworzyłem szeroko oczy.-Wróć do mnie skarbie.. Proszę. Moje życie bez Ciebie nie ma sensu. Przepraszam..- był taki uroczy. Nie mogłem mu się oprzeć..ale najpierw chce znać odpowiedz.
-Wrócę, ale powiedz mi co się wczoraj stało? Dlaczego się tak zachowałeś? - musiałem się dowiedzieć.
Reita.
Źle się czułem z tym, co zrobiłem mojemu Maleństwu. Był taki marny, jak wszedłem do pokoju.. ale co teraz? Przeprosiłem, jednak czy mogłem mu powiedzieć prawdę odnośnie przyczyn mojego zachowania? Jak on to odbierze! Boję się, że znowu wyniknie z tego coś złego. Nie! Nie chcę go ranić! Nie chcę go stracić... Kurcze.. wokół mnie cały zespół.. najbliżsi kumple.. Szlag by to trafił! Do tej pory nikomu nie zdradziłem o co mi chodzi. Nikt nie ma pojęcia, czemu jestem ostatnio nieswój. Oh mamo.. co robić...
- Kotek to jest cholernie skomplikowane..- nie.. Gówno prawda. To jest proste. Ja sam to komplikuje.
- Trudno. Mamy czas.- powiedział Kai siadając na fotelu.
- Chłopaki... Ech... zmuszacie mnie bym Wam wszystko powiedział..
Nie rozumieją tego.. Boże, a jak oni mnie przez to odrzucą! Nie! Tak bardzo się boje!
Źle się czułem z tym, co zrobiłem mojemu Maleństwu. Był taki marny, jak wszedłem do pokoju.. ale co teraz? Przeprosiłem, jednak czy mogłem mu powiedzieć prawdę odnośnie przyczyn mojego zachowania? Jak on to odbierze! Boję się, że znowu wyniknie z tego coś złego. Nie! Nie chcę go ranić! Nie chcę go stracić... Kurcze.. wokół mnie cały zespół.. najbliżsi kumple.. Szlag by to trafił! Do tej pory nikomu nie zdradziłem o co mi chodzi. Nikt nie ma pojęcia, czemu jestem ostatnio nieswój. Oh mamo.. co robić...
- Kotek to jest cholernie skomplikowane..- nie.. Gówno prawda. To jest proste. Ja sam to komplikuje.
- Trudno. Mamy czas.- powiedział Kai siadając na fotelu.
- Chłopaki... Ech... zmuszacie mnie bym Wam wszystko powiedział..
Nie rozumieją tego.. Boże, a jak oni mnie przez to odrzucą! Nie! Tak bardzo się boje!
Spojrzałem jeszcze raz na ukochanego..
Jego wzrok był mocno wbity we mnie. Chłonął każde moje słowo.
Chciał koniecznie wiedzieć, co mnie gnębi. Wyczytałem to z jego
oczu.
- Ruki.. ja.. ostatnio słyszałem, że.. to plotki, ale.. słyszałem, że mnie nie chcesz. Dodatkowo na ostatnim koncercie tak mocno zbliżyłeś się do Uruhy... Bałem się, że już mnie nie potrzebujesz. Pomyślałem, że jestem zabawką. Wiesz.. ja tak szalenie Cię kocham, ze stałem się zazdrosny o każdy Twój ruch... Do tego - spojrzałem na chłopaków słuchających mojego wywodu - ostatnio mało się kochamy i w ogóle.. Wale nie ma w nas z romantyzmu. Bolało mnie to i jak zacząłeś tańczyć... Wściekłem się, wszystko wybuchło.. Szlag... Właśnie cały zespół zna nasze łóżkowe problemy. Masz za co się obrazić..
- Ruki.. ja.. ostatnio słyszałem, że.. to plotki, ale.. słyszałem, że mnie nie chcesz. Dodatkowo na ostatnim koncercie tak mocno zbliżyłeś się do Uruhy... Bałem się, że już mnie nie potrzebujesz. Pomyślałem, że jestem zabawką. Wiesz.. ja tak szalenie Cię kocham, ze stałem się zazdrosny o każdy Twój ruch... Do tego - spojrzałem na chłopaków słuchających mojego wywodu - ostatnio mało się kochamy i w ogóle.. Wale nie ma w nas z romantyzmu. Bolało mnie to i jak zacząłeś tańczyć... Wściekłem się, wszystko wybuchło.. Szlag... Właśnie cały zespół zna nasze łóżkowe problemy. Masz za co się obrazić..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz