Ocknął się wieczorem, było już po dwudziestej.
- Dzień doby śpiąca królewno- pocałowałem go w czoło. Nadal leżeliśmy w tej samej pozycji, wtuleni w siebie.
- Mój książę...-uśmiechnął się lekko. Widać było, że nadal jest zmęczony i obolały po naszej popołudniowej zabawie- Zostaniesz na noc?- spytał. W jego oczach mieszała się Radość i strach, który zapewne był spowodowany tym, że właśnie zaprosił na noc zupełnie obcego geja, z którym zresztą wcześniej się przespał.
- Jeśli chcesz.- uśmiechnąłem się promieniście, na co ShuU odpowiedział tym samym- Ale najpierw muszę Ci zadac jedno pytanie...- powiedziałem tajemniczo.
- Jakie?- podniósł się na łokciach i usiadł z niemałym trudem. Strach w jego spojrzeniu wygrał z radością przez co mój kochanek wyglądał teraz jak małe zwierzątko, które przez jeden gwałtowny ruch spłoszy się i ucieknie.
- Spokojnie- położyłem rękę na jego ramieniu i sam wstałem- Chciałem spytać... tak odnośnie tego, co się stało wcześniej...- nie chciałem go zawstydzić, ale musiałem poznac prawdę- Czy to był twój pierwszy raz z facetem?- spytałem wprost, nie spuszczając z niego wzroku.
On również cały czas patrzył mi głęboko w oczy. Wyczytałem z nich, tym razem nie strach, czy niepokój, ale jakąś dziwną pewność siebie. Miałem wrażenie, że mi ufa i czuje się przy mnie bezpiecznie.
- Tak, byłeś moim pierwszym...- przysunął się bliżej i chwycił ręką mój kark przyciągając mnie w ten sposób do pocałunku.
Poczułem w ustach metaliczny smak krwi. Co do cholery..? Przecież ten pocałunek, w porównaniu do poprzednich, był delikatny, wręcz motyli. Nie było szans, żeby któryś z nas się pokaleczył. Oderwałem się od niego zdezorientowany. Spojrzałem na jego usta, po brodzie spływała mu stróżka krwi.
- Boże... Ty krwawisz!- dotknął opuszkami palców swojej twarzy. Gdy natrafił na ciepłą mazistą ciecz pobladł momentalnie- Tylko mi tu nie mdlej!- krzyknąłem.
Chwyciłem go w pasie i pomogłem wstać. Poszliśmy do łazienki, która mieściła się w pomieszczeniu obok. Odkręciłem zimną wodę i zacząłem obmywać jego twarz z krwi. Gdy już skończyłem posadziłem go na podłodze i oparłem plecami o wannę. Był nagi i trząsł się z zimna. Po chwili spostrzegłem, że po jego udzie również spływa strumyczek czerwonej cieczy. Nie wiedziałem co się dzieje. Strasznie się bałem, a ShuU odpłynął. Nie miałem z nim żadnego kontaktu. Zemdlał po raz drugi tego dnia. Wybiegłem na korytarz w poszukiwaniu telefonu. Spodziewałem się, że zostawiłem go w spodniach. Dopadłem dolnej części garderoby, którą znalazłem w kuchni i wygrzebałem z kieszeni komórkę. Wybrałem numer alarmowy i zadzwoniłem na pogotowie.
Karetka przyjechała po kilku minutach, które były dla mnie jak wieczność. Niestety nie mogłem pojechać z nim do szpitala, ponieważ nie byłem nikim z rodziny. Sanitariusz powiedział, że dopiero gdy ShuU odzyska przytomność i wyrazi na o zgodę, będę mógł go odwiedzić.
Siedziałem jak na szpilkach przez następnych parę godzin. Nawet ie zauważyłem, kiedy zrobiło się widno i przywitał mnie nowy dzień. W końcu zadzwonił telefon. Zerwałem się z miejsca.
- ShuU odzyskał przytomność i już czuje się lepiej. Może pan przyjechać się z nim zobaczyć.- powiedziała pielęgniarka.
- Dziękuję bardzo!- krzyknąłem rozradowany i odłożyłem telefon na łóżko.
Od wczoraj siedziałem w mieszkaniu ShuU. Trochę posprzątałem. Jednak nie chciałem grzebać w jego prywatnych rzeczach, więc były to bardzo powierzchowne porządki. Bez chwili namysłu ubrałem się i wyszedłem. Nie miałem tutaj swojego samochodu, bo przecież wczoraj z parku przyszliśmy na piechotę. Mieszkałem jak się okazało dość blisko, więc postanowiłem przejść się do mojego domu na piechotę i wziąć auto oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Minąłem po drodze park i przypomniał mi się wczorajszy dzień...
Szybko trafiłem do mojego mieszkania. Zgarnąłem portfel i kluczyki z szafki na buty, która stała w korytarzu i wyszedłem zasuwając za sobą drzwi. Wsiadłem do samochodu i skierowałem się w stronę szpitala.
Na miejscu okazało się, że ShuU miał krwotok, który był spowodowany osłabieniem organizmu i niedożywieniem oraz ingerencją, jak to określił lekarz, ciała obcego w jego odbyt. Zrobiło mi się trochę głupio. Odstawiałem, że lekarz wiedział co tak naprawdę się stało, że to nie żadne „ciało obce“ tylko mój penis spenetrował jego tyłek. Jednak pomimo moich domyśleń wysłuchałem tylko w ciszy wywodu, przytakując gdy uznałem to za stosowne. W końcu pielęgniarka zaprowadziła mnie do niego. Leżał blady zupełnie jak wczoraj i nie kontaktował. Dopiero, gdy kobieta powiedziała, że ktoś do niego przyszedł, lekko się ożywił.
- Witaj śliczny- przywitałem się gdy tylko pielęgniarka wyszła. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się niewyraźnie. Podszedłem do niego i przytuliłem mocno po czym pocałowałem w policzek. Wywindował do siadu. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu- Przepraszam.. to przeze mnie tu trafiłeś..
- Nie wygłupiaj się. Trafiłem tu bo o siebie nie dbałem i miałem gdzieś własne zdrowie...
- Ale gdyby nie ten nasz „wysiłek“ nic by ci nie było.
- Przestań się obwiniać, zrobiłem to bo tego chciałem. I wiesz co...- zciszył głos- nie żałuję...- przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze twarze się stykały. Spojrzał mi prosto w oczy- ...bo Cię kocham.- wyszeptał.
- Ja ciebie też. Tylko już nie mdlej inie krwaw.. dobrze?- pokiwał głową. Musnąłem jego wargi.
W tym momencie do pokoju wszedł jakiś chłopak . Na szczęście zdążyłem się w porę odsunąć od mojego ukochanego tak że przybysz nie zobaczył nas w tej dwuznacznej sytuacji. Gośc był mojego wzrostu, może trochę wyższy, miał długie czarne włosy, pociągłą twarz i spore ładnie wykrojone usta.
- ShuU, coś ty znowu nabroił?- powiedział to w taki sposób, jakby mówił do niegrzecznego dziecka.
- Cześć Nii. Poznajcie się to jest Miya- wskazał na mnie.
- Miło mi jestem Nii.- ukłonił się i podał mi rękę którą ja uścisnąłem.
- Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi...- ShuU zaczął objaśniac genezę ich znajomości.
- Wytłumacz mi co się stało. Dlaczego znowu się tutaj znalazłeś?- jego kumpel był zaniepokojony. Mój ukochany zaczął się tłumaczyć.
- Mhmm.. w takim razie poleżysz tu jeszcze.- skwitował go Nii.
ShuU spędził w szpitalu jeszcze dwa tygodnie. Przez ten cały czas odwiedzaliśmy go codziennie, dzięki czemu wszyscy lepiej się poznaliśmy.
Chory uznał, że powinienem przenieść się do jego mieszkania, też zrobiłem. Zostaliśmy parą, więc głupotą byłoby mieszkanie oddzielnie.
Jeśli chodzi o Nii, to okazał się byc miłym gościem z poczuciem humoru. Na początku co prawda podchodziłem do niego dość sceptycznie, jednak po tygodniu widywania go dzień w dzień, przekonałem się do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz