poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Sex Blood Rock'n'Roll cz. 3 (ostatnia)

Z okazji powrotu ShuU do domu postanowiliśmy urządzic mu małe przyjęcie niespodziankę. Po tym, jak poznałem jego przyjaciela, lista gości nie była problemem. Nii zaprosił ludzi, natomiast ja zająłem się kateringiem i oczywiście alkoholem. podzwoniłem po kilku znajomych, którzy mieli wtyki tu i ówdzie. Załatwiłem w ten sposób kilka krat piwa i butelek szampana. Jedzenie zamówiłem w ulubionej, według Nii, restauracji ShuU.
O piętnastej wszystko było już gotowe. Powoli zaczęli schodzic się ludzie. Przyjaciel ShuU zapoznawał mnie ze wszystkimi po kolei. Gdy większośc gości już była postanowiłem pojechac po naszego solenizanta. Wyszedłem z mieszkania kierując się na parking. Wsiadłem do auta i szybko odjechałem, bałem się , że mój chłopak wyjdzie wcześniej i wróci do domu sam. Na moje szczęście, gdy podjechałem pod szpital ShuU jeszcze tam stał.
- No ile można czekac?!- krzyknął lekko podenerwowany, gdy wysiadłem, aby otworzyc mu drzwi.
- Widzę, że wróciłeś do formy..- uścisnąłem go mocno, nie mogąc się nim nacieszyc.
- Tak, czuję się o wiele lepiej. Dziękuję, że namówiliście mnie na zostanie tutaj dłużej- powiedział po czym namietnie mnie pocałował.
Jakaś babcia, która właśnie przechodziła, spojrzała na nas z obrzydzeniem i zaczęła kręcic głową.
- Chodźmy stąd odkleiłem się od niego i otworzyłem drzwi. Jego torbę wrzuciłem na tylne siedzenie. Odjechaliśmy z piskiem opon.- W domu czeka na Ciebie niespodzianka- uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na jego kolanie.
Weszliśmy do mieszkania, ludzie rzucili się na ShuU, zaczęli go ściskac i całowac.
Impreza zaczęła się na dobre. Wszyscy byli już nieźle wstawieni. Jakiś chłopak usilnie mi się przyglądał. Postanowiłem podejśc do niego i zagadac.
- Coś ze mnie nie tak, że tak na mnie patrzysz?- spytałem.
- Oh, nie.. wszystko jak najbardziej w porządku- uśmiechnął się cwaniacko- Jestem Satoshi.- podał mi rękę.
- Jesteś przyjacielem ShuU jak mniemam?
- Tak. A ty? Jakiś nowy eksperyment naszego artysty?
- Słucham..?- zabolały mnie jego słowa- Nic podobnego. Też jestem jego przyjacielem...-powiedziałem po częsci go okłamując. Owszem bez przyjaźni nie ma związku, ale jednak w tym momencie to już był mój chłopak. Tak przynajmniej mówiłem o nim w rozmowach ze znajomymi. Przypomniałem sobie, jak wtedy w parku uznałem, że chcę go posiąśc, jego ciało konkretnie. Teraz spokojnie mogłem dodac do tego także umysł i duszę ShuU. Miałem go całego. Nie traktowałem go jak własnośc, jednak przez te dwa tygodnie naszej znajomości zdążył oddac mi się w całości. Ta myśl wywołała uśmiech na mojej twarzy.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk pijanego Nii. Chłopak próbował śpiewac, lecz w rzeczywistości darł się na całe gardło stojąc na stole.
- Złaź stamtąd deklu! Połamiesz mi stół!- ShuU się zbulwersował.
Podszedłem do nich i bez chwili zastanowienia przełożyłem sobie śpiewającego buntownika przez ramię. zaczął wierzgac i próbował się uwolnic. Był jednak tak pijany, że po kilku sekundach się zmeczył. Zaniosłem go do sypialni, położyłem na łóżku i wyszedłem zamykając drzwi na klucz.
- Dzięki.. Mam nadzieję, że tym razem niczego nie rozwali- powiedział mój ukochany i wtulił się we mnie. Objąłem go mocno. Staliśmy tak dłuższą chwilę w korytarzu i gdyby nie to, że goście zaczęli się rozchodzic, na pewno trwalibyśmy tak w nieskończonośc.
Kilka miesięcy później nasze relacje coraz bardziej się psuły. ShuU wpadł w nieciekawe towarzystwo. Zaczął brac narkotyki. Było tylko gorzej i gorzej. Sam nie wiedziałem jak mu pomóc. Nie działały ani prośby ani groźby. Miałem nadzieję, że skoro mnie kocha to zgodzi się na odwyk, zerwie kontakty z tym środowiskiem, jednak myliłem się.
Tego dnia postanowiłem wykorzystac inna taktykę... Od jakiegoś czasu codziennie wychodził rano a wracał w nocy lub wcale. Zatrzymałem go więc w domu, był na głodzie. Nie byłem pewien jak to się skończy.
- Musisz przestac... rozumiesz?- nie reagował na żadne z moich słów. Siedział na podłodze pod ścianą z nogami podkulonymi pod brodę i patrzył nieprzytomnie w jakiś bliżej niekreślony punkt. Podszedłem do niego i chwyciłem za barki.- ShuU! Słyszysz mnie w ogóle?- bałem się o niego, cholernie się bałem.
Nagle odepchnął mnie, zerwał się na równe nogi i wybiegł z mieszkania. Chciałem go dogonic, ale z moją kondycją nawet nie było co próbowac. Spojrzałem więc przez okno. Biegł w stronę bardzo ruchliwej ulicy. Nawet gdybym pobiegł za nim nie zdążyłbym go zatrzymac. Stałem w osłupieniu śledząc dalszy bieg wydarzeń. W tym momencie mój świat stanął w miejscu. Dookoła mnie zapanowała cisza. Zupełnie jak w dzień gdy zobaczyłem go po raz pierwszy. Jednak dzisiaj towarzyszyły mi zupełnie inne uczucia.. Bez namysłu wybiegłem na dwór w samych dresach. ShuU leżał nieprzytomny na samym środku jezdni. Kierowca, który go potrącił, odjechał nawet nie próbując mu pomóc. Chłopak nie dawał żadnego znaku życia. Próbowałem go obudzic... Bezskutecznie.
Resztę pamiętam jak przez mgłę... Jakaś kobieta zadzwoniła po policje i karetkę. Ktoś usiłował mnie uspokoic...
Już sam nie wiem ile czasu minęło od tamtego wydarzenia. Przestałem liczyc dni. Z krainy myśli wypędził mnie dzwonek i głośne pukanie. Wstałem i podszedłem do drzwi, aby sprawdzic kto to. Uchyliłem je lekko. Przed domem stał biały jak bałwan Nii, gdyby nie jego czarne włosy nie zauważyłbym go.
- Mogę wejśc?- spytał zachrypniętym głosem. Bez słowa przepuściłem go przez próg. Zdjął kurtkę, wziąłem ją i powiesiłem na wieszaku obok drzwi. Spojrzałem na niego wyczekująco.- Chciałem sprawdzic jak się czujesz..- zapomniałem wspomniec, że po śmierci ShuU, Nii przyjął obowiązki kogoś w rodzaju mojej niani. Przychodził, rozmawiał, czasami robił zakupy itp. Stał się moim przyjacielem. Nie wiem czy to dlatego, że chciał zapełnic pustkę po moim ukochanym, zarówno w jego sercu jak i w moim, czy może po prostu męczyły go wyrzuty sumienia... Nie mam pojęcia. W każdym razie jego obecnośc nie przeszkadzała mi, czasem nawet była pomocna. Lubiłem go i pewnie gdyby nie on zostałbym sam. Nie miałem zbyt wielu przyjaciół, wszyscy odwrócili się ode mnie po tym fatalnym wydarzeniu. Tak więc miałem tylko Nii.
- Czuję się dobrze. Ale jeszcze kilka dni popada i stąd nie wyjdę.- uśmiechnąłem się.
- Nie chcę się narzucac, ale mam dla ciebie propozycję...- spojrzałem na niego z niezrozumieniem- siedzisz tu sam.. już od paru miesięcy.. a ja codziennie tutaj przyjeżdżam..- ciągnął niesmiało- wiec..może zamieszkam z tobą? Oszczędził bym na paliwie- zaśmiał się niepewnie. Byłem lekko zszokowany. W sumie może to i dobry pomysł.
- Czemu nie.- wzruszyłem ramionami- Miejsca wystarczy dla nas dwóch. Przywieź swoje rzeczy.
Ucieszył się.
Zamieszkaliśmy razem jako przyjaciele. Nie chciałem kolejnego związku, chociaż Nii sugerował mi, że się mną interesuje. Dobrze wiem, że nie jest mi on w stanie zastąpic ShuU, który zawsze pozostanie w moim sercu jako najważniejsza osoba. Znaliśmy się tak krótko, jednak zdążył zostawic ogromny ślad w mojej psychice.
Nigdy o Tobie nie zapomnę mój piękny artysto...


KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz